sobota, 16 stycznia 2016

Nienawidzę


Ok. Wracamy do dnia dzisiejszego.
Postaram się pisać w miarę regularnie.
Nienawidzę wszystkich i wszystkiego. Ja wiem, że kategoryzowanie typu "zawsze" "nigdy" "nic" "wszystko" i tak dalej to również jeden z objawów wykrzywionego chorobą postrzegania świata ( jakże właściwego CHAD). Lecz akurat w tym przypadku z pełną stanowczością mogę powtórzyć - nienawidzę wszystkich i wszystkiego !
Jak już kiedyś napisałem ( a może nie - ubytki intelektualne powodują brak pewności co do wspomnień - konfabulacja to czy retrospekcja zaledwie :D), że słowo "ludzie" wywołuje w mojej głowie te same nieprzyjemne emocje co słowa "psie gówno na trawniku w ktore właśnie wdepnąłem butami trekingowymi z głębokim protektorem na podeszwach ". Myślę że w obu przypadkach pojawiają się takie same impulsy w tych samych rejonach mózgu modelując dokładnie taką samą niechęć :D
Tak więc zbyt często wybucham i mentalnie terroryzuje "psie gówna" ktore nieopatrznie i w swoim głębokim przekonaniu nietykalności wchodzą mi w drogę lub z niej nie schodzą. Tylko najgorsze jest to, że po takich konfrontacjach nie jest wcale lepiej... Jest nadal źle. Ale wiem również, że bez reakcji z mojej strony byłoby jeszcze gorzej - w moim przypadku niewygoda psychiczna wynikająca z faktu że coś zrobiłem jest o wiele mniejsza niż skrajna autonienawiść z powodu że czegoś nie zrobiłem. Kiedy komuś odpuszczam ( a właściwie juz nigdy nie :D ) to natychmiast pojawiają się podszepty mojego wewnętrznego robaka szaleństwa - "Ty frajerze -pozujesz sam przed sobą na kozaka, a w momencie weryfikującym twoje kozactwo pękasz jak ostatni frajer właśnie. I potem na siłę próbujesz usprawiedliwić swoje frajerskie zachowanie racjonalnymi tłumaczeniami, które tak naprawdę są gówno ( psie) warte i są tylko i wyłącznie oznaką słabości". Tak więc siła rażenia i siła argumentów mojego "robaka" jest skuteczna tak jak skuteczne były pancerne zagony generała Heinza Guderiana :D
Sami więc widzicie, że muszę sporo się napocić, żeby za pomocą odpowiednich kontrargumentów trzymać go w ryzach.
Dialogi jakie odbywają się nieustannie w mojej głowie to dialektyka na artystycznym już wręcz poziomie...
Ostatnio w różnych ( skrajnych oczywiście) stanach nagrywam kilkuminutowe filmiki w których to redaguję swoje aktualne stany...
Dopiero dzięki temu, niejako z zewnątrz patrząc na siebie w skrajnych stanach ( co kilka dni niestety) mogę skonstatować jak straszna to jest choroba... Mam zamiar z tych filmików stworzyć przerażający dokument, ktory może choć w zadowalającym stopniu przerazić "normalnych"
Z drugiej jednak strony nie wiem czy się odważę w tak ekshibicjonistyczny sposób obwieścić światu swoje szaleństwo...Zwłaszcza, że Temida ze wszystkich sił i bardzo intensywnie chce mnie wpierdolić czym prędzej i wysrać na trawnik jako psie gówno właśnie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz